Instagram Tweetnij

środa, 31 lipca 2013

We Haven't Seen Each Other For Long Time...

Ostatnia lekcja języka polskiego trwała wieki, mimo, że przez wizytę Maksa skróciła się o dobre 15 minut. Koniec lekcji, w końcu. Chyba już każdy miał dość tego roku szkolnego, ale pozostały jeszcze dwa tygodnie męczarni. Jednak miałam niesamowitą klasę, niesamowicie pozytywni ludzie. Ledwo zadzwonił dzwonek, momentalnie zapominali, o czym mówiła nauczycielka i cieszyli się wolnym, nie ważne, że późno kończyliśmy i był już prawie wieczór, a zimą byłoby już ciemno, wszyscy zadowoleni wychodzili z klasy zmierzając do szafek.
- Agnieszka mogę Cię prosić? - zawołała za mną wychowawczyni. Odwróciłam się do niej i pokiwałam głową.
- Poczekajcie na mnie. Dzisiaj sama wracam, więc idę na 14... - powiedziałam do Kawy i Nory.
- Okej, będziemy przy szafkach. - odpowiedziały niemalże równocześnie i odeszły śmiejąc się.
Zrobiłam w tył zwrot i podeszłam do Tablińskiej.
- Coś się stało?  -spytałam. Wiedziałam, że może mieć do mnie jakieś sprawy klasowe, bo byłam zastępcą przewodniczącego klasy, ale coś mi się zdawało, że nie o to chodziło.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęła się do mnie. - Chyba zapomniałaś o naszej rozmowie, prawda? Byłyśmy na nią dzisiaj umówione...
Gdy tylko to powiedziała, momentalnie walnęłam face palma. No, tak. Zupełnie zapomniałam, co roczne rozmowy z wychowawcą o naszych planach na przyszłość i ogólnie o klasie i życiu.
- Tak jakby zapomniałam, przepraszam... - powiedziałam, robiąc przepraszającą minę z zmarszczonym noskiem.
- Nie szkodzi, w końcu nie co dzień Maks wchodzi nagle do klasy, prawda? - mówiła w stronę zeszytu dopiero na koniec pytania, podnosząc wzrok i patrząc mi prosto w oczy.
- Yyy... chyba nie rozumiem, o co pani chodzi. Co ma do tego Maks? - odpowiedziałam z twardym spojrzeniem i przemiłym uśmiechem, robiąc dobrą minę do złej gry. Spojrzała na mnie tylko jakbym robiła z niej idiotkę i westchnęła.
- Nie musisz udawać, Aga. Jesteśmy same i wiem, że ciągle coś czujesz do niego. Z resztą i jego do ciebie ciągnie. Obserwuję was od pięciu już lat i nie jestem w stanie pojąć niektórych sytuacji...
Patrzyłam na nią zszokowana, później lekko podirytowana i z zmarszczonymi brwiami odwróciłam już zdenerwowana od niej wzrok, kiedy przerwała swój monolog. Pomilczałyśmy dobrą niezręczną chwilę, po czym zwróciłam do niej swój wzrok.
- Nie wiem, czego pani ode mnie oczekuje? Co chciałaby pani ode mnie usłyszeć? - powiedziałam sceptycznym tonem.
- Nic szczególnego, przepraszam, że tak nacisnęłam. Można powiedzieć, że lekko się zapomniałam. Nigdy nie lubiłaś mówić o prywatnych sprawach, nawet o planach. Ale powiedz, czy coś się zmieniło przez ten rok? Mam nadzieję, że dzięki temu całemu Bartkowi zmieniłaś plany co do samotnego macierzyństwa i spędzenia życia... - powiedziała, mówiąc protekcjonalnie o moim związku. Czemu wszyscy poza Norą i Kawą byli przeciwko temu związkowi? Przecież Bartek jest świetny!
- Tak... Myślę, że teraz małżeństwo wchodzi w grę... - stwierdziłam, nie patrząc jej w oczy. 
- A kariera?
- Nic się nie zmieniło.
- Ciekawe. Myślałam, że jednak zwiążesz się z modą, to znaczy z projektowaniem... - powiedziała, nawiązując do mojego stażu. Była już niezwykle ostrożna w  tej rozmowie, wiedziała, że nie lubię określenia "moda", to słowo brzmi jakoś tak nieodpowiednio do mojego zajęcia i zainteresowania. W końcu nie byłam jakimś plastikiem, który myśli tylko o ciuchach itd. Spojrzałam na nią tylko z lekkim politowaniem.
- To tylko hobby, a że dobrze mi idzie to dodatkowy plus. Ale ma pani rację. Dzięki mojemu stażowi, zaczęłam rozważać też inne kierunki, jak architektura. W końcu rysunek, którego się uczę może się tam przydać. - powiedziałam lekko znudzonym głosem. Chciałam już iść, potrzebowałam papierosa.
- No tak, no tak... - mruknęła. - Wybacz, że spytam, ale jak się układa w klasie?
- Z większością mam dobre układy, z niektórymi nie mam zbyt bliskiego kontaktu, ale wiem, że z każdym mogę porozmawiać. Myślę, że dobrze się układa. - powiedziałam z pytającym wzrokiem.
- Jakby nie było, widać, że jest jak mówisz. Bawi minie tylko fakt, że nie zauważasz, iż wszystko kręci się tak jak ty chcesz... Nie, przepraszam, źle to ujęłam. Chodzi mi po prostu o to, że owinęłaś sobie Łukasza i Kamila wokół palca, o czym marzyła chyba, każda dziewczyna w tej klasie...- powiedziała z szelmowskim uśmiechem.
- Nie wiem, o co pani chodzi. Ja się tylko z nimi... yyy... no, nie wiem, jak to nazwać... koleguję? Bo to nie jest jeszcze przyjaźń.
- Możesz mówić, co chcesz, ale chodzą ci jak po sznurku... Ale skoro twierdzisz inaczej, pozostaje mi tylko życzyć ci powodzenia - powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Mam nadzieję, że się pani myli. Czy chce mnie pani jeszcze o coś spytać? - spytałam wykończona tą rozmową.
- Nie, nie. Dziękuję, możesz już iść.
- Dziękuję, pani profesor. Do widzenia.
- Do widzenia
I wyszłam za drzwi. Okej, ta rozmowa należała do najdziwniejszych w moim życiu. Była nawet dziwniejsza niż rozmowa o seksie z babcią Florą. Chociaż nie, nic nie przebije tamtej rozmowy. Potrząsnęłam tylko głową i wyjęłam komórkę. Ta cała sprawa trwała tylko pięć minut, a mnie wydawało się, że siedzę tam z pół godziny. Zmieniłam na głośny i włożyłam telefon z powrotem do kieszeni. Ruszyłam do szafek. Nawet tam nie wchodząc, słyszałam, że jest tam jeszcze sporo osób. Przystanęłam na chwile i nasłuchiwałam. Nie było tam Maksa, odetchnęłam i weszłam do pokoju. Uśmiechnęłam się do wszystkich, z mojej klasy była tam tylko Kawa z Piotrkiem i Norą, czekali na mnie.
- No w końcu jesteś. O co cię ona tak pytała? - spytał Piotr. Uśmiechnęłam się  tylko.
- Jak będziesz miał swoją rozmowę to się dowiesz. Poza tym pytała się o klasowe sprawy, takie tam bzdury. - mówiłam, wkładając niepotrzebne na jutro książki do szafki, a potrzebne pakując do torby, gdy z mojego telefonu usłyszałam "Back To Black" w wykonaniu Beyonce i Andre 3000 z soundtracku "Wielkiego Gatsbiego". Uśmiechnęłam się szeroko, podobnie zrobiły dziewczyny z rozmarzonymi minami, a Papier tylko ciężko westchnął i szepnął do Kawy.
- No to jeszcze tu posiedzimy.
Wyciągnęłam telefon i odebrałam.
- No, hej kochanie. - powiedziałam, gromiąc wzrokiem Piotrka i dalej zajmując się książkami.
- Cześć, skarbie, co robisz?
- Jestem w szkole i zaraz stąd uciekam, idę na przystanek, a co?
- Nic, nic, tylko stęskniłem się, dawno się nie widzieliśmy...
- No, jakieś trzy tygodnie
- Całe dwadzieścia cztery dni! Wiesz jak to długo? - powiedział skarżącym się głosem. Kochałam go słuchać, jego głos był taki ciepły i obiecujący bezpieczeństwo, otulał mnie całą. Roześmiałam się.
- To nie ja siedzę w Spale. - skwitowałam, nadal się śmiejąc. - Sama chętnie bym się z tobą zobaczyła, przecież wiesz. - powiedziałam, wiedząc, że w tym momencie Piotrek właśnie przewraca oczami.
- Naprawdę?
-Yhy... - wymruczałam, bo akurat starałam się wepchnąć głupią książkę od biologi między inne. Jeszcze tylko miesiąc i nie będę miała nic wspólnego z tym beznadziejnym przedmiotem.
- A co robisz po szkole?
- Idę do skate parku i wracam 14. - powiedziałam, zamykając już moją szafkę i patrząc triumfalnie na Papiera.
- A to nie przeszkadzam. - powiedział dziwnym, podejrzanym tonem, jakby coś knuł. - Papa skarbie.
- Pa kochanie
I się rozłączył. Popatrzyłam przez chwilę na komórkę i włożyłam ją do kieszeni. Podniosłam wzrok, byłam troszkę zasmucona, w końcu nie widziałam mojego faceta od 24 dni. Jezu, on to naprawdę liczył, na wspomnienie tego lekko się uśmiechnęłam.
- Naprawdę nie widzieliście się od trzech tygodni? - spytała Kawa z skrzywioną miną, a ja pokiwałam tylko głową. Ruszyliśmy na szluga do skate parku. Po drodze kupiłam jeszcze bilety.
Na miejscu byli już wszyscy. Dosłownie. Był tam Maks no i oczywiście Hanka. Podeszliśmy do grupy i włączyliśmy się do rozmowy, zapalając. To znaczy oni się włączyli, ja tylko obserwowałam, jak zwykle.
- No Agnieszka, słyszałem o tobie same dobre wieści. Podobno projektujesz? - zwrócił się do mnie Maks.
- A co nie podoba ci się? - Powiedziałam, u nosząc lekko rąbek spódnicy, którą miałam na sobie i dygając.
- To ty zrobiłaś?
- Chodzę już tylko w tym, co zrobię... - powiedziałam zanim pomyślałam. Zapomniałam, że on na wszystko patrzy z podtekstem.
- Tylko w tym, co zrobisz? - spytał z lekką ironią.
- No prawie - powiedziałam, przewracając oczami i szeroko się uśmiechając. Mój uśmiech powiększył się jeszcze bardziej, gdy usłyszałam znajomy warkot silnika motorowego. Odwróciłam się i ujrzałam Bartka, zsiadającego z motoru. Wyglądał niesamowicie w tej brązowej skórze i białym t-shircie, a gdy tylko zdjął kask ujrzałam jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie. Rzuciłam się w jego stronę i  wskoczyłam na niego, łącząc się z nim w długim, namiętnym, spragnionym pocałunku. Trzymał mnie tak, oplatająca jego biodra. Gdy mnie postawił z powrotem na ziemi, przylgnęłam do niego cała, przytulając się.
- Dlaczego nie powiedziałeś, że przyjedziesz? - powiedziałam, starając się wymówić to z wyrzutem, ale nie byłam w stanie, tak bardzo cieszyłam się z jego obecności tutaj. Uśmiechnął się do mnie szczerze. Wierzcie mi albo nie, ale nie ma nikogo, kto by się szczerzej od niego uśmiechał, a przynajmniej ja jeszcze nikogo takiego nie poznałam.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę. - powiedział całując mnie jeszcze w policzek. - Mam nadzieję, że się udała?
- I to jak! Chodź, przywitasz się... - powiedziałam, łapiąc go za rękę.
- Ale zaraz jedziemy, okej? - powiedział z lekko skrzywioną miną na widok tylu ludzi.
- Acha -pokiwałam i odwróciłam się. Zobaczyłam Ewkę i Norę szeroko uśmiechnięte i zaskoczoną minę Hanki. Tak miałam wystrzałowego faceta.
Podeszliśmy do grupy, Bartek przywitał się z wszystkimi i zapoznał z większością. Spędziliśmy miło pół godzinki z moimi znajomymi, po czym się pożegnaliśmy. Wsiedliśmy na motor, założyłam kask, który mi podał i przytuliłam się mocno do niego. Obejrzałam się jeszcze i napotkałam wpatrzony we mnie wzrok Maksa. Dziwne, odkąd pojawił się Bartek, Maks stracił rezon i prawie się nie odzywał. Nie chciałam się nad tym zastanawiać, więc przytuliłam się mocniej do Bartka i wciągnęłam jego zapach, tą mieszankę jego perfum, Malboro czerwonych i wody kolońskiej i jego własny. Byłam bezpieczna i w właściwym miejscu, mogłam spokojnie rozkoszować się pędem motoru, gdy wracaliśmy do Asterfamu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz