Instagram Tweetnij

poniedziałek, 1 lipca 2013

The party which I wasn't invited to [Maks's story (part 3)]

Raczej na pewno wyczuł, że wiem. Tylko, dlaczego ze mną nie porozmawiał? Szlaja się tylko po tej cholernej szkole, patrząc na mnie jak zbity pies. W sumie sam a mogłabym z nim porozmawiać, ale kurde, boję się i to bardzo. Czego? Nie wiem, ale nigdy nie byłam w związku, nigdy nie czułam czegoś tak silnego do drugiego faceta. Ni e mam pojęcia, co robić, tym bardziej, że on nie ułatwia mi sprawy, zrzucając całą winę za sytuację na mnie, bo przecież nic takiego nie zrobiłam. Rozumiem, gdy tylko Inga poinformowała mnie o sytuacji, zamknęłam się w sobie, ale bez przesady, mógł do mnie zagadać. Wiem, że umiem być dosyć nieprzyjemna, ale cholera, jak można wysyłać do mnie ludzi, żeby ze mną gadali, a osobiście nie zamienić ze mną słowa, w żaden cholerny sposób?! Automatem zrobiłam się lekko opryskliwa i niemiła dla niego, co oczywiście musiało się na nim odbić i wygląda teraz jak dziecko emo, mając za chwilę wyjąć żyletkę. Mam szczerze dość jego zachowania, męczy mnie i widzę, że nie tylko mnie. Inga też ma go dość, cały czas do niej dzwoni, bo musi z kimś o tym pogadać, a ona jest najbliższą mi osobą, więc wie, co on ma zrobić, żeby się do mnie zbliżyć. Inga mu mówiła, że najprościej by było, gdyby po prostu zagadał, ale oczywiście nie zrobił tego i dalej ją męczy, a ona nie ma serca, by odmówić mu tych rozmów. Powiedziała, że trudno jest jej to wytrzymać, bo dzieje się z nią to, czego się obawiała i jest jej jeszcze gorzej. Ja sama nie wiem, co mam zrobić. Mam, chociaż chwilę przerwy przez przeziębienie.
Po powrocie do szkoły po tej małej przerwie, zauważyłam lekką zmianę, Maks miał lepszy humor, nawet raz się do mnie uśmiechnął z tym wzrokiem zbitego szczeniaczka, ale miałam dziwne wrażenie, że oddaliłam się trochę od mojej klasy, jakby byli w jakimś szczelnej grupie do której nikogo nie wpuszczają. Pomyślałam, że to tylko złudzenie i starałam się tym ie przejmować. Porozmawiałam z dziewczynami, wymieniły mi, co pikantniejsze plotki z innych klas itd. Tydzień minął szybko, ale i bez zbędnych przeżyć. Nadszedł upragniony weekend, to dziwne jak szkoła potrafi zmęczyć człowieka. W sobotę po południu wybrałyśmy się z mamą na zakupy do Manufaktury po cieplejsze ubrania, bo bądź, co bądź był już listopad, a nie miałam już odpowiednich ubrań, tym bardziej, że  rosłam jak na drożdżach, co mnie nieźle denerwowało, byłam już wyższa od wszystkich w klasie, oprócz Tampona, przyjaciela Maksa. Nie powiem, świetna ksywka, chociaż nigdy bym nie wpadła na to, żeby tak go nazywać gdyby nie Inga. Raz go tak nazwała, a ksywka przylgnęła.
Byłyśmy z mamą w coffee heaven, gdy Inga zadzwoniła.
- Tak? - odebrałam telefon, zadowolona, pijąc swoją dużą czekoladę.
- Agnieszka... chce... być... tobą, ale... może ...tego ...trzymać.- powiedziała Inga, nie słyszałam, co dokładnie mówi, bo strasznie przerywało.
- Inga prawie cię nie słyszę, coś strasznie przerywa i masz okropny hałas tam.
- Maks chce być z tobą, ale ciebie tu nie ma, a on nie może wytrzymać tej sytuacji, jaka się wytworzyła między wami, dlatego chce żebyś się teraz zdecydowała...
- yyyy... A gdzie ty jesteś?
- Na imprezie u przewodniczącego, ma urodziny...
- Acha...- odpowiedziałam. Fajnie nie byłam zaproszona i jeszcze do mnie dzwonią z tej imprezy.
- On chce wiedzieć.
- To dlaczego sam do mnie nie zadzwoni? Widać nie zależy mu tak bardzo jak mówi. Miłej zabawy życzę.
- to co mam mu powiedzieć?
- Nie wiem. Bawcie się dobrze. - rozłączyłam się. Ok, jak mu zależy to porozmawia ze mną o tym jutro przez telefon, jak sam zadzwoni, albo lepiej w poniedziałek w szkole. Pomyślałam, że tak będzie lepiej i napisałam o tym sms Indze. Co ma być to będzie.

***

Inga rozłączyła się. Patrzyłem na nią z wyczekiwaniem, niemalże umierałem z ciekawości. Co jej powiedziała? Zgodziła się czy nie? Boże, czemu ta rozgadana kobieta teraz musi milczeć. Przyjrzałem się jej dokładnie, z zastanowieniem patrzyła na komórkę.
- I co? - spytałem.
- Nie wiem, Maks, naprawdę nie wiem. Nie potrafię jeszcze jej ogarnąć na tyle, żeby powiedzieć ci czy to w ogóle ma przyszłość. Nie powiedziała mi nic szczególnego. Jest chyba zła, że to do niej dzwonię, a nie ty, i że ja z nią rozmawiam, a nie ty. Powiedziała coś o tym, że chyba nie zależy ci wystarczająco, skoro ze mną rozmawia. Ale tutaj jest słaby zasięg, więc mogłam się pomylić. - uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Nie wiedziałem już, co robić, najchętniej to bym się zajebał, ale nie byłem w klubie tylko na imprezie dla rówieśników, bezalko. Wyszedłem z Ingą z łazienki, poszliśmy coś zjeść. Gadaliśmy o jakiś bzdurach... A miało być tak pięknie, gdyby nie ten pieprznięty Michał. Dlaczego jej tu nie zaprosił? Gdyby tu była... Zacząłby lecieć jakiś wolny kawałek, oczywiście po tym jak już wszyscy byliby na parkiecie, przygasłyby troszkę światła, ja poprosiłbym ją do tańca i wtedy zaproponował to co przed chwilą. A tak?! Wyszedłem na jakiegoś chorego na umyśle dzieciaka, który nie umie mówić i proponuje związek przez telefon. Boże, co ja narobiłem, trzeba było poczekać do poniedziałku, a teraz wszystko poszło się jebać. Cholera! Dobra, nie ma się co mazgaić, trzeba zrobić to co wychodziło mi zawsze najlepiej w takich sytuacjach. Znaleźć inną laskę i znienawidzić poprzednią. Podniosłem wzrok, spojrzałem na Ingę, którą mój wzrok chyba trochę przeraził.
- Odpuszczam. - powiedziałem i wstałem, poszukać tej chudej blondynki, która wpadła mi w oko na samym początku imprezy.
- Co?! Ale mówiłam ci przecież, że nie powinieneś, bo właśnie dostałam od niej sms, że...- zaczęła mówić ale nie słuchałem jej więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz