Instagram Tweetnij

czwartek, 1 sierpnia 2013

A Prefectly Good Heart

Razem z Bartkiem pędziłam przez las na motorze. Jazda na tej maszynie śmierci, jak mówiła babcia Krysia, sprawiała mi mnóstwo przyjemności. Ten pęd i wiatr, bliskość Bartka, sprawiały, że każde zmartwienie, każdy problem znikał momentalnie. Z resztą, chyba od pierwszego naszego spotkania się tak czułam, nie potrafiłam myśleć o niczym innym tylko o nim i, że jest tak blisko mnie. Pamiętam, jak zrezygnowałam z przychodzenia na halę przez jego pocałunek....

Wychodzę z hali i idę do toalety. Boże, ale ten Piła ma oczy. Nie mogę przestać myśleć o tym przyciągającym i hipnotyzującym spojrzeniu dwóch niebieskich oczu. i ten jego uśmiech. Wystarczy, że tylko o nim pomyślę i mam momentalnie wyszczerz na twarzy. Okej muszę się wziąć w garść. Jezu, co tu tyle dziewczyn? Nie ma gdzie palca wetknąć. Trudno, będę musiała przyjść tu później. Idę do pokoju trenera, czyli mojego ojca. Też sobie wynalazł hobby, matka była wściekła jak o tym usłyszała. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego nigdy nikomu z rodziny nie wspominał nawet o treningach, nie proponował ich. Może gdyby powiedział chociaż słówko w moją stronę to bym teraz grała. Idę ciemnym korytarzem, otwieram ponownie drzwi na halę i wpadam na Bartka. Opuszczam speszona wzrok i kieruje się w stronę wcześniej wspomnianego pokoju. Otwieram drzwi i uśmiecham się do ojca.
- I jak, idziemy niedługo? - pytam.
- Nie no, jeszcze musimy sprzątnąć z chłopakami. Poza tym mogłabyś się już zająć sprzątnięciem tego sprzętu...
- Już wszystko jest po odłączane, wystarczy tylko przenieść. - mruknęłam.
- To idź do Kacpra i poproś o pomoc. - powiedział i spojrzał mi w oczy, uśmiechając się. Właśnie skończył sznurować buty.
- Okej... - mruknęłam i wyszłam. Skierowałam się w stronę szatni naszych zawodników. Słyszałam śmiechy i okrzyki radości po wygranym meczu, gdy nagle przebił się głos Kuby Lewaka.
- E! Piła! A ty co taki zamyślony? Nic nie wychodzi ci z tą cnotką, ha?! Jak mówiłem? Nie ma się co brać za chodzącą reklamę pasa cnoty! - i wybuchł rechoczącym śmiechem. Pokręciłam tylko głową i miałam właśnie zapukać gdy usłyszałam tuż przy drzwiach jakiś gruchot. Przełknęłam ślinę.
- Nie mów tak więcej o Agnieszce, debilu. - wysyczał Piła.
- No, lepiej, żebym więcej nie słyszał, jak mówisz o mojej siostrze w ten sposób, bo oberwiesz nie od jednego...
- Och jak się boję, Piła i... jej braciszek, o nie... - znowu się roześmiał. Widziałam, jak mój brat przewraca oczami i kręci głową. Rozmowa się skończyła i milczeli. Przestraszyłam się, że zaraz ktoś wyjdzie. Poprawiłam włosy, podciągnęłam trochę wyżej spódniczkę i zapukałam. 
- Proszę! - usłyszałam drącego się Marka Poznańskiego.
Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się jak umiałam najlepiej, spojrzałam zabójczym spojrzeniem na Kubę, tak, że mu się miękko zrobiło.
- Sorki, że przeszkadzam. Kacper pomógłbyś mi ze sprzętem? - spytałam, zwracając się do brata, który był w samych bokserkach. Oczywiście, zawsze ostatni się przebierał.
- Okej. Jak się przebiorę to, ci pomogę. Zaczekaj na mnie na hali. - powiedział, posyłając mi nikły uśmiech. Widział po moich oczach, że słyszałam całą rozmowę.
-  Okej... - powiedziałam i odwróciłam się do wyjścia.
- Ja ci pomogę! - powiedział gotowy do wyjścia Bartek z szerokim i zabójczym uśmiechem.
- Nooo, spoko... - powiedziałam tracąc lekko rezon, ale momentalnie go odzyskałam. - To chodźmy.
Zabrał torbę i poszedł za mną. Weszliśmy na ciemną już halę. Uwielbiałam to miejsce, takie przestronne i wysokie, poza tym mecze i w ogóle...
- To gdzie to zanieść? - Zapytał Bartek już chwytając cały sprzęt.
- O Jezu! Spokojnie! Po kolei! To najpierw. - powiedziałam, pokazując mu sprzęt od mikrofonu. Sama zabrałam pulpit sędziowski i ruszyłam do pomieszczenia, gdzie to składaliśmy.
- Teraz resztę... - stwierdziłam i uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Gdy już wstawił tam ostatni stolik, ja czekałam, aż wyjdzie, żebym mogła zamknąć pomieszczenie na klucz.
- To chyba już wszystko... - powiedział, wychodząc. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się do niego, żeby podziękować za pomoc. Stał oparty o drabinki, więc podeszłam do niego.
- Dzięki, wiesz to było bardzo miłe z twojej... - mówiłam, patrząc na swoje stopy, gdy poczułam jego ciepłe dłonie na twarzy i spojrzałam w jego oczy przerażona. Jedną setną sekundy później poczułam jego usta przyciśnięte do moich. Byłam zszokowana tym co się właśnie działo. Bartek właśnie próbował mnie całować. Chwyciłam go za kark i rozchyliłam delikatnie usta, by oddać mu jego pocałunki. W taki sposób zapomniałam się zupełnie, jakbym nie wiedziała, gdzie jesteśmy. Poczułam drabinki na moich plecach, gdy jego dłonie powędrowały w dół na moje biodra i mnie uniósł, a ja oplotłam jego biodra. Zabrało mi chwilę co ja robię. O Boże! Znowu dałam się ponieść chwili. Szlag by to trafił! Oderwałam się od  niego, zeskoczyłam z jego bioder i zabierając po drodze torbę uciekłam. Wsiadłam do samochodu, w którym czekali już na mnie tato z Kacprem. Co ja narobiłam?! A miałam się nie spieszyć, a tak wszystko spierdoliłam. Ciekawe co on teraz sobie o mnie myśli?! Jednak na wspomnienie, że to on mnie pierwszy pocałował, na mojej twarzy wykwitł szeroki uśmiech, przed którym nie mogłam się powstrzymać przez resztę wieczoru, kiedy wspominałam jego zapach, dotyk rąk i ust, trzydniowy zarost...

- O czym tak myślisz kochanie? - spytał, podjeżdżając na parking koło molo. Uśmiechnęłam się tylko, chociaż wiedziałam, że nie może widzieć tego przez kask.
- O tobie, a co nie podoba ci się? - spytałam, mocniej ściskając go w pasie, gdy się zatrzymał.
- A o czym konkretnie? - pytał dalej z zabójczym uśmiechem, zdejmując kask, gdy już zsiadł z motoru.
- O naszym pierwszym pocałunku. - powiedziałam, szczerząc się do niego, po tym jak zdjęłam swój kask i mu go podałam. Podał mi rękę, że było mi łatwiej zsiąść. Chwyciłam go za dłoń i zsiadłam, lądując w jego objęciach.
- Taaak? - spytał, pochylając się do mnie i kradnąc mi małego buziaka. - O tym na motorze, czy tym wcześniejszym? - uśmiechną się zadowolony z siebie, prowadząc mnie na molo.
- Tym wcześniejszym... - wymruczałam, nadal się cała czerwieniąc na samą myśl, jak się wtedy zapędziłam.
Pocałował mnie w rozpalony wciąż policzek i przytulił mnie, stojąc za mną.
- Nadal nie rozumiem o co ci wtedy chodziło, ale dzięki temu zobaczyłem swoją szansę... - wyszeptał w moją szyję, do której się przybliżył.
- Nie ważne. - stwierdziłam. - Ważne, że teraz jest to dobre i ... przyjemne wspomnienie. - powiedziałam, obracając się do niego i składając pocałunek na jego ustach. Uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz ja też dzisiaj o tym, myślałem i ....
- I?
- Wiesz co dzisiaj jest? - zapytał, unosząc śmiesznie jedną brew. Kompletnie nie umiał naśladować mojego sympatycznie drwiącego spojrzenia.
- Nie. - odpowiedziałam, lekko się śmiejąc. Pochylił się do mojego ucha, mocniej mnie przytulając.
- Rocznica naszego pierwszego pocałunku, właśnie tamtego. - wyszeptał uśmiechnięty do mojego ucha, lekko mnie łaskocząc swoim oddechem. Odsunął się ode mnie leciutko i zaczął szperać w wewnętrznych kieszeniach kurtki, ciągle mówiąc. - Dużo w ogóle myślałem o nas, szczególnie przez ten ostatni czas, jaki spędziłem bez ciebie w Spale... - zamilkł i wyjął małe, czerwone pudełeczko. - I dlatego mam coś dla ciebie... - uśmiechnął się szeroko, ciągle się ode mnie oddalając, tak, że trzymał mnie teraz tylko za rękę, mając swoją wyciągniętą na całą długość. Zaskoczyło mnie to pudełeczko, nie powiem nawet mnie troszkę przerażało. Oparłam się o białą barierkę mola i uśmiechnęłam niepewnie, zerkając na niego pytająco. Oddech mi lekko przyspieszył i miałam trudności z przełknięciem śliny.
Spojrzałam mu prosto w oczy swoim przerażonym, pytającym wzrokiem.
- A co to? - spytałam lekko piskliwym głosem z nikłym uśmiechem. Wysyłając modły do nieba "Błagam tylko nie pierścionek! Tylko nie pierścionek! Nie jestem jeszcze gotowa, żeby mu to obiecać. Jeszcze nie teraz, błagam!". Podał mi pudełeczko, zbliżając się do mnie i przytulając z boku, tak, że widział i moją twarz i to co miałam zobaczyć w pudełeczku.
- Otwórz, to zobaczysz. - powiedział, ciągle się uśmiechając i pocałował mnie w policzek. Przegryzłam lekko wargę, tak żeby nie widział i otworzyłam pudełeczko, by ujrzeć w nim mały, cudowny i przepiękny...


Jak tam, jak tam? Spodobał się ten rozdział? Co myślicie, o sytuacji w jakiej teraz znajduje się Aga, jeszcze niczego nie wiedząc o Łukaszu i Kamilu dokładniej? Zachęcam do komentowania i zostawiania swoich opinii. Piszcie jak myślicie jak powinna się potoczyć historia Agi dalej? Piszcie, śmiało. Mnie to tylko dodatkowo zmotywuje do dalszego pisania. Pozdrówka ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz