O nie, o szlak, o cholera,
o kurwa. Co on tu robi? Nie powinien być w Sydney? Nie wiem, uczyć się surfingu
od jakiejś pięknej blondynki? Boże, ale, po co on tutaj w ogóle przyszedł? A
już od pół roku było tak dobrze, wszystko układało się po mojej myśli. Grono
znajomych, parę przyjaciół, Bartek, siatkówka, hala, plany na następne lata,
brak nacisków ze strony rodziców....
A
teraz on. Ledwo wszedł do klasy, a ja zaczęłam się zastanawiać gdzie tu się schować
i jak dyskretnie uciec z sali, chociaż wiedziałam, że nie mogę wyjść, żeby nie
zwracać na siebie uwagi. Kiedy już usiadł koło Tablińskiej, mogłam mu się
dokładniej przyjrzeć. Wiedziałam, że teraz jest wyższy i to zdecydowanie,
wyszczuplał? Nieee, ale wysmuklał na pewno i wyglądał na wysportowanego,
zdecydowanie. Ściął włosy. Teraz miał długie na pięć centymetrów włosy i
układał je czesząc najpierw do przodu, a później samą grzywkę do góry. Wyglądał
zajebiście...
-
Ale się z niego dupa zrobiła. - szepnęła mi do ucha Nora. Nie mogłam wytrzymać,
nigdy nie słyszałam takiego tekstu z jej ust na temat jakiegokolwiek faceta,
nawet jej chłopaka i zachichotałam cicho, zniżając głowę, aby moje włosy
zasłoniły moją twarz. - No, a co? Może nie? Z resztą ty najlepiej powinnaś o
tym wiedzieć. - skwitowała cicho moją reakcję. Ja jedynie uśmiechnęłam się
lekko z drwiną i podniosłam wzrok, wtedy zauważyłam, że Maks mi się przygląda
przez chwilę. Nie wiem, co mi się stało, ale odpowiedziałam śmiałym spojrzeniem
z uśmiechem, który miałam posłać Norze. Odwrócił wzrok i odpowiedział na jakieś
pytanie naszej wychowawczyni.
-
Myślę, że to nieco zabawne, że jesteś w stanie mówić o nim w ten sposób, kiedy
siedzi tak blisko i cię słyszy. - powiedziałam jej do ucha i spojrzałam w
przerażone, brązowe oczy.
-
Myślisz, że mnie słyszał? - szepnęła.
Przyjrzałam
się reakcji Maksa na jej wypowiedź, którą słuchał jednym uchem i uśmiechnęłam
się pewnie.
-
Tak. - powiedziałam przekonana. - Słyszał cię.
Zaczęłam
się lekko z niej śmiać, kiedy siedziała tak zarumieniona z opuszczoną główką i
zawstydzoną minką.
-
Spoko - szepnęłam najciszej jak mogłam - pewnie i tak nie wziął tego do siebie,
w końcu wcale nie jest taki super. - powiedziałam już obserwując go. Już nie
był taki zadowolony z siebie. Uśmiechnęłam się zwycięsko do Nory, której tym
sposobem poprawiłam humorek.
-
Down five - szepnęła umieszczając swoją dłoń pod ławką już uśmiechnięta.
Uderzyłam lekko w jej dłoń.
Dzwonek na przerwę można
powiedzieć, że mnie ocalił.
- Przepraszam, ja muszę na
chwilkę wyjść. – powiedziałam, podnosząc się z portfelem w ręku. Uśmiechnęłam
się tylko i wyszłam z Sali. Zdążyłam jeszcze zauważyć, że Maks podąża za mną
wzrokiem. Całą roztrzęsiona weszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę i
wciągnęłam głęboko powietrze.
- O Boże, co on tu robi? –
szepnęłam do siebie, patrząc w lustro. Musiałam wziąć się w garść. On zaraz
sobie pójdzie, w końcu Tablińska nie poświęci drugiego polskiego dla niego.
Prawda? Poszłam do sklepiku i kupiłam zimną wodę, nie przerwę przecież diety z
takiego powodu, chociaż miałam ogromną ochotę na tego Liona. Normalnie błagał
mnie, żebym go kupiła. Wróciłam jeszcze do łazienki, a tam spotkałam Kawę z
gniewną miną.
- To przez niego, tak?!
Przez niego zerwałaś z Bartkiem?! Wiedziałaś, że wrócił i momentalnie chcesz mu
się rzucić w ramiona?! – wykrzyczała mi w twarz Ewka.
- To dlatego się o mnie
martwicie? – powiedziałam z ironią i zaczęłam myć ręce.
- No teraz widzę, że nie
mam się, o co martwić, bo wszystko się wyjaśniło! – znowu na mnie krzyknęła.
Westchnęłam tylko i spojrzałam jej zmęczona z politowaniem w oczy.
- Po pierwsze, mi i
Bartkowi świetnie się układa, dzięki, że spytałaś. Po drugie do momentu, kiedy
wszedł do klasy, byłam święcie przekonana, że zostaje w Australii już na
zawsze. Po trzecie jestem z Bartkiem już od pół roku i myślisz, że rzucę go
tylko, dlatego, że Maks wrócił?! – mówiłam, ciągle się do niej zbliżając, coraz
bardziej zdenerwowana, już niemalże wkurwiona. Kawa spąsowiała i przekrzywiała
głowę, uważnie mnie obserwując.
- Serio?
- A ty serio myślałaś, że
zerwałam z Bartkiem?!
- Noo, takie plotki
słyszałam i strasznie się zmartwiłam, bo … No, bo wiesz, że ja no… - spojrzała
n mnie przepraszająco. – Kurde sama chciałabym, żeby Piotrek był taki jak
Bartek!
- Wieeem… - powiedziałam
rozmarzonym głosem i uśmiechnęłam się do niej. – Więc jest okej?
- Tak, jest okej. –
powiedziała, odwzajemniając mój uśmiech. Podeszła do mnie i uściskała mnie. –
Cieszę się. Wiesz, uspokoiłaś mnie.
- No, to się też cieszę. –
powiedziałam w momencie, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję. – Chodźmy, bo się
będzie darła.
Wyszłyśmy z łazienki, po
tym jak wysuszyłam ręce. Zaczęłyśmy rozmawiać o jakiś głupotach i natknęłyśmy
się na Hankę.
- Hania! – krzyknęłam na
przywitanie i rzuciłam jej się na szyję. – Co ty tu robisz?!
- Czekam na Maksa… -
powiedziała lekko, ściszając głos, gdy zauważyła, do kogo to mówi.
- A dlaczego? Sam nie umie
się już odnaleźć? – spytała złośliwie Kawa, podobnie się uśmiechając. Nie
lubiła Hanki i nigdy tego nie kryła, nawet nigdy nie próbowała.
- Nie. – odpowiedziała Hanka
lekko się śmiejąc, jakby nie zauważyła złośliwości Ewki. – Tak, jakoś się złożyło,
że jestem w okolicy, a słyszałam, że przyszedł, więc…
- Acha! To taki sam
przypadek jak z Kamilem, albo Lukaningiem? – teraz to już była niemiła. Wszyscy
wiedzieliśmy, jaka jest Hanka w związkach, ale poza tym była w porządku. Widać
teraz jej celem był Maks, ale co nam do tego?
- Wiesz to chyba nie twoja
sprawa, a tak w ogóle… - zaczęła Hanka, ale wiedziałam, że zaraz się pobiją jak
nie przerwę, więc…
- Masz racje. Wiesz musimy
już iść, powiemy mu, że czekasz. Miło było cię znowu zobaczyć. – powiedziałam,
uśmiechając się baaardzo szczerze i chwyciłam Kawę pod ramię. Zaciągnęłam ją do
drzwi i weszłyśmy.
- No, to papa. Dzięki. –
krzyknęła za nami Hanka, słodkim głosikiem.
Wpadłyśmy do Sali jak
poparzone i oczywiście byłyśmy już spóźnione, co skwitowała cudownym
spojrzeniem nasza wychowawczyni. Usiadłyśmy cichutko.
- Ty to zawsze musisz być
dla niej taka niemiła?! – zganiłam jeszcze tylko Kawę, jak usiadłyśmy.
- Sorry, ale ona jakoś tak
na mnie działa, nie ważne, co mówi, czy robi, po prostu…. – powiedziała i
zrobiła gest jakby kogoś dusiła pod ławką.
- Jesteś nienormalna. –
skwitowałam tylko i pokręciłam głową.
- No, ale jakbym była
normalna to, by było nudno, nie? – powiedziała, słodko przechylając głowę i
uśmiechnęła się, marszcząc nos i zamykając jednocześnie oczy. Z tymi jej blond
gęstymi lokami dało to tak komiczny efekt, że nie wytrzymałam i zaczęłam się
śmiać. Nie byłam w stanie za długo się na nią gniewać, jak z resztą na
większość ludzi.
- Dobrze Maks, gratuluję
ukończenia liceum i uwierz mi nie chcę cię wyganiać, ale oni mają jeszcze
maturę przed sobą nie to, co ty! – powiedziała Tablińska i wstała.
- W każdym razie, dziękuję
pani profesor. – powiedział, ściskając jej dłoń, z dziwnym akcentem. Jednak ten
rok trochę go zmienił.
- Ktoś na ciebie, z resztą
czeka, na zewnątrz. – powiedziała do niego Kawa przesłodzoną ironią.
- Yyy… Dzięki – posłał jej
zniewalający uśmiech i ruszył do drzwi. – Do widzenia! – powiedział jeszcze i
wyszedł, spoglądając na mnie w ostatnim momencie, śląc mi zrezygnowane
spojrzenie.
- O czym rozmawiali? –
spytałam lekko zdenerwowana Nory.
- No, opowiedział, jak
skończył liceum, jak tam jest, jak nauczył się surfować, jak stęsknił się za
krajem, no i spytał jeszcze o nas, a ona powiedziała mu, że jest bardzo
zadowolona, że wszystkie mamy chłopaków, oczywiście dodała, że szkodą, że nie
są z klasy, na co on spytał czy na pewno wszystkie.
- Acha…
- I jak już opowiedziała o
Magdzie i Kawie, spytał o ciebie,.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz