Dobra... Ten pocałunek Arka zupełnie mnie zaskoczył. Nie
spodziewałam się go, tym bardziej, że sądziłam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Ten układ dużo bardziej mi odpowiadał... Nie mogę powiedzieć, że Arek mi się
nie podobał, ale.... W sumie nie wiem nawet, co mnie powstrzymuje! Bo niby
dlaczego nie miałabym być z gościem, który mi się naprawdę podoba, który jest
przystojny i .... No po prostu jest marzeniem, każdej dziewczyny? Arek.... Na
samo jego wspomnienie uśmiech wyskakuje mi na twarz, już nie mówiąc o tym jak
się spotkamy. Ten chłopak to ideał, jeszcze nigdy nie spotkałam takiego faceta.
Powiedzmy sobie szczerze, ma też wady, ale w jego całości są zupełnie
nieistotne. W prawdzie jest mojego wzrostu, ale i to mi zbytnio nie
przeszkadza, a te jego oczy, których koloru nie jesteś w stanie określić, bo
jednego dnia, gdy założy zielony t-shirt są przejrzysto błękitne, a następnego,
gdy założy niebieski t-shirt są lekko zielonkawe, już nie mówiąc o ich
specyficznym odcieniu szarości, gdy jest w garniaku. A że jest piłkarzem, który
gra w reprezentacji (na razie tylko trenuje, ale zawsze) do lat 17... Można
sobie spokojnie wyobrazić jego budowę. Ciemne włosy, które mają jakieś cztery
centymetry, układane w różne sposoby dopełniają całości razem z jego jasną karnacją.
Usta.... Poznałam je dokładniej, przeżywając swój pierwszy pocałunek.
Delikatne, czułe, lekko natarczywe... Z reszta nie ważne, bo wystarczy, że mnie
przytuli, zawsze czuję się bezpieczna jak nigdy. To on mi tak naprawdę pomógł
przeżyć drugą klasę, a zaczęło się tak zupełnie na poważnie od wypracowania na
polski we wrześniu. Tablińska w naszym roczniku uczyła tylko dwie klasy,
oczywiście naszą, bo jesteśmy jej wychowankami i klasę A. Wymyśliła sobie
sposób na integrację naszych klas, każdy miał wylosować osobę z drugiej klasy,
o której miał napisać wypracowanie. Ja wylosowałam Łukasza Lukaninga, a mnie
wylosował właśnie Arek. Jak się potem okazało wcale mnie nie wylosował, tylko
tak pozamieniał się z innymi osobami, żeby to mnie opisać. Dopiero teraz widzę,
że to, co zdarzyło się podczas rozgrywek miało swoje początki dużo wcześniej. W
każdym razie to w tedy się poznaliśmy, co nie było łatwe, bo oboje posiadamy
taką samą wadę: jesteśmy cholernie nieśmiali i lekko zamknięci w sobie, choć
potrafimy udawać niezwykle towarzyskich i otwartych ludzi, ale zawsze jest to
bardzo męczące. Oboje potrzebujemy trochę więcej czasu niż dwa tygodnie na
otwarcie się na innych ludzi, więc oboje dostaliśmy z tej pracy nie najlepsze
oceny. Ale później, co jakiś czas udało nam się pogadać, to ja zrobiłam jakby
pierwszy krok, ale nie specjalnie do niego tylko do jego przyjaciela. Wiktor,
który jest jego przyjacielem, jest równocześnie znajomym Ingi, który się w niej
potajemnie kocha, ale to historia na inny moment. Chyba w styczniu drugiej
klasy chciałyśmy z dziewczynami wyjść do kina, ale dwie się pochorowały i
zostały nam bilety, które były już opłacone. Nie wiedziałyśmy, co z nimi
zrobić, bo szkoda trochę kasy, a z drugiej strony dziewczyny przecież nie
zapłacą za coś, na czym nie były. Słyszałyśmy same rewelacje o tym filmie,
"Avatar" zbierał same pochwały i w tym momencie napatoczył się nam
Wiktor i Arek, którzy zwyczajnie się z nami przywitali i chcieli pogadać. To
właśnie w tedy wpadłam na genialny pomysł zaproszenia ich do kina. No i tak to
się zaczęło. Od tamtego wyjścia, co dwa tygodnie wychodzimy w czwórkę do kina.
Zaprzyjaźniliśmy się, świetnie się dogadujemy i w ogóle. A teraz ten pocałunek,
wszystko zepsuł. No może przesadzam, bo tak szczerze nie wiem, co on miał znaczyć,
a ja nawet nic z tym nie zrobiłam, tylko uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam
pogratulować Wiktorowi. A teraz już tydzień z nimi nie rozmawiałam, w prawdzie
on też nie zadzwonił, są już wakacje i pewnie gdzieś wyjechał z rodzicami, no,
ale zawsze... Nie wiem, co mam myśleć, bo to, czego jestem pewna na 100% to, to,
że nie jestem w nim zakochana. Wiem, że jest genialnym facetem, kocham go, ale
jak przyjaciela, bez którego nie mogę się obejść.
Zakochana jestem w Maksie, tym beznadziejnym,
lansiarzu, który bez przerwy mnie wnerwia, ale za każdym razem, gdy go widzę
moje serce przyspiesza do takiego tempa, że nie wiem, co się ze mną stanie.
Przestał ze mną rozmawiać zupełnie. Nawet jednego słowa mi nie powiedział na
zakończeniu roku. Nawet na mnie nie spojrzał. To jest jakaś masakra. Jak można
czuć taką bezdenną pustkę po kimś, kogo się nigdy nie miało, nie dotykało,
nie... Czuje jakby czarna dziurę w swoim środku, która zasysa wszystkie
pozytywne wrażenia, jakie tylko mogę odczuwać. Wakacje przestały być tak
wyczekiwanym okresem, bo nie widzę go przez całe dwa miesiące. Ale i tak to nie
to jest najbardziej bolesne. Plotki, które wiem, że są prawdą, które krążą po
całej szkole na jego temat, są niemalże niewiarygodne. Ale chyba tego powinno
się spodziewać po osobie, która praktycznie rządzi tą całą hołotą. Jakbym miała
opisać Maksa dwoma słowami użyłabym dokładnie tych dwóch: GENIALNY MANIPULATOR,
nic dodać nic ująć. Taka jest prawda. Maks jest niesamowitym manipulatorem, a
wiem to z całkowitą pewnością, b o tylko ja dostrzegam te manipulacje. Wszyscy
chodzą mu jak w zegareczku, nikt się nie sprzeciwia, a gdy coś nie funkcjonuje
tak jakby tego oczekiwał, zaraz to naprawia. Można powiedzieć, że jestem
jedynym mankamentem jego środowiska, ale nie zamierzam się zmieniać tylko dla
jego uciechy. Zebrał już swoją świtę, tzw. elitę, czyli najpopularniejszych
ludzi z każdej klasy. Wielu chciałoby się tam dostać, ale tylko wybrani przez
Maksa będą uczestniczyć w jego życiu. To nie on musi się starać, ale oni.
Najlepsze było to jak nową dziewczynę w szkole szybko osaczył. Oczywiście
uległa jego urokowi, oddała się mu i jest w elitce. To jest chyba najbardziej
obrzydliwe w całej tej grupie, każdy sypia z każdym. Serio wymieniają się jak w
jakiejś pierdolonej telenoweli jak "Moda Na Sukces" czy coś. Może
rodzice mnie źle wychowali i będę zrzędzić jak jakaś przedpotopowa baba, ale
jak można się tak puszczać? Jestem w stanie zrozumieć jeszcze pary i singli,
ale dziewczyny, które są w związku, a sypiają z innymi facetami, bo
"impreza była" to jest dla mnie nie do pojęcia. A to wszystko
stworzył Maks. Jak można kochać takiego człowieka? A jednak można. Może to moja
głupia wiara w dobro człowieka, albo cokolwiek innego, ale wierzę, że on gdzieś
tam w środku jest naprawdę dobrym człowiekiem. Może kiedyś zrezygnuje z czegoś
takiego?
***
Jest już ciemno. To ognisko na zakończenie roku było dobrym
pomysłem. Specjalnie zaprosiłem tu tego Arka i Wiktora, należy wytłumaczyć im
parę spraw, a tak naprawdę to jedną, o której wiedzą wszyscy, a przynajmniej mi
się tak wydawało. Widać informacja: N ie ruszać Agnieszki!, nie podziałała. Ale
dzisiaj mam dobry humor, więc chłopaki obiją tylko tego zasrańca, Arka, żeby
zapamiętał raz, a dobrze. Jeśli nie może być moja to nie będzie nikogo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz