Instagram Tweetnij

środa, 10 lipca 2013

Others guys [Maks's story (part 7)]

Dobra... Ten pocałunek Arka zupełnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się go, tym bardziej, że sądziłam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Ten układ dużo bardziej mi odpowiadał... Nie mogę powiedzieć, że Arek mi się nie podobał, ale.... W sumie nie wiem nawet, co mnie powstrzymuje! Bo niby dlaczego nie miałabym być z gościem, który mi się naprawdę podoba, który jest przystojny i .... No po prostu jest marzeniem, każdej dziewczyny? Arek.... Na samo jego wspomnienie uśmiech wyskakuje mi na twarz, już nie mówiąc o tym jak się spotkamy. Ten chłopak to ideał, jeszcze nigdy nie spotkałam takiego faceta. Powiedzmy sobie szczerze, ma też wady, ale w jego całości są zupełnie nieistotne. W prawdzie jest mojego wzrostu, ale i to mi zbytnio nie przeszkadza, a te jego oczy, których koloru nie jesteś w stanie określić, bo jednego dnia, gdy założy zielony t-shirt są przejrzysto błękitne, a następnego, gdy założy niebieski t-shirt są lekko zielonkawe, już nie mówiąc o ich specyficznym odcieniu szarości, gdy jest w garniaku. A że jest piłkarzem, który gra w reprezentacji (na razie tylko trenuje, ale zawsze) do lat 17... Można sobie spokojnie wyobrazić jego budowę. Ciemne włosy, które mają jakieś cztery centymetry, układane w różne sposoby dopełniają całości razem z jego jasną karnacją. Usta.... Poznałam je dokładniej, przeżywając swój pierwszy pocałunek. Delikatne, czułe, lekko natarczywe... Z reszta nie ważne, bo wystarczy, że mnie przytuli, zawsze czuję się bezpieczna jak nigdy. To on mi tak naprawdę pomógł przeżyć drugą klasę, a zaczęło się tak zupełnie na poważnie od wypracowania na polski we wrześniu. Tablińska w naszym roczniku uczyła tylko dwie klasy, oczywiście naszą, bo jesteśmy jej wychowankami i klasę A. Wymyśliła sobie sposób na integrację naszych klas, każdy miał wylosować osobę z drugiej klasy, o której miał napisać wypracowanie. Ja wylosowałam Łukasza Lukaninga, a mnie wylosował właśnie Arek. Jak się potem okazało wcale mnie nie wylosował, tylko tak pozamieniał się z innymi osobami, żeby to mnie opisać. Dopiero teraz widzę, że to, co zdarzyło się podczas rozgrywek miało swoje początki dużo wcześniej. W każdym razie to w tedy się poznaliśmy, co nie było łatwe, bo oboje posiadamy taką samą wadę: jesteśmy cholernie nieśmiali i lekko zamknięci w sobie, choć potrafimy udawać niezwykle towarzyskich i otwartych ludzi, ale zawsze jest to bardzo męczące. Oboje potrzebujemy trochę więcej czasu niż dwa tygodnie na otwarcie się na innych ludzi, więc oboje dostaliśmy z tej pracy nie najlepsze oceny. Ale później, co jakiś czas udało nam się pogadać, to ja zrobiłam jakby pierwszy krok, ale nie specjalnie do niego tylko do jego przyjaciela. Wiktor, który jest jego przyjacielem, jest równocześnie znajomym Ingi, który się w niej potajemnie kocha, ale to historia na inny moment. Chyba w styczniu drugiej klasy chciałyśmy z dziewczynami wyjść do kina, ale dwie się pochorowały i zostały nam bilety, które były już opłacone. Nie wiedziałyśmy, co z nimi zrobić, bo szkoda trochę kasy, a z drugiej strony dziewczyny przecież nie zapłacą za coś, na czym nie były. Słyszałyśmy same rewelacje o tym filmie, "Avatar" zbierał same pochwały i w tym momencie napatoczył się nam Wiktor i Arek, którzy zwyczajnie się z nami przywitali i chcieli pogadać. To właśnie w tedy wpadłam na genialny pomysł zaproszenia ich do kina. No i tak to się zaczęło. Od tamtego wyjścia, co dwa tygodnie wychodzimy w czwórkę do kina. Zaprzyjaźniliśmy się, świetnie się dogadujemy i w ogóle. A teraz ten pocałunek, wszystko zepsuł. No może przesadzam, bo tak szczerze nie wiem, co on miał znaczyć, a ja nawet nic z tym nie zrobiłam, tylko uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam pogratulować Wiktorowi. A teraz już tydzień z nimi nie rozmawiałam, w prawdzie on też nie zadzwonił, są już wakacje i pewnie gdzieś wyjechał z rodzicami, no, ale zawsze... Nie wiem, co mam myśleć, bo to, czego jestem pewna na 100% to, to, że nie jestem w nim zakochana. Wiem, że jest genialnym facetem, kocham go, ale jak przyjaciela, bez którego nie mogę się obejść.
Zakochana jestem w Maksie, tym beznadziejnym, lansiarzu, który bez przerwy mnie wnerwia, ale za każdym razem, gdy go widzę moje serce przyspiesza do takiego tempa, że nie wiem, co się ze mną stanie. Przestał ze mną rozmawiać zupełnie. Nawet jednego słowa mi nie powiedział na zakończeniu roku. Nawet na mnie nie spojrzał. To jest jakaś masakra. Jak można czuć taką bezdenną pustkę po kimś, kogo się nigdy nie miało, nie dotykało, nie... Czuje jakby czarna dziurę w swoim środku, która zasysa wszystkie pozytywne wrażenia, jakie tylko mogę odczuwać. Wakacje przestały być tak wyczekiwanym okresem, bo nie widzę go przez całe dwa miesiące. Ale i tak to nie to jest najbardziej bolesne. Plotki, które wiem, że są prawdą, które krążą po całej szkole na jego temat, są niemalże niewiarygodne. Ale chyba tego powinno się spodziewać po osobie, która praktycznie rządzi tą całą hołotą. Jakbym miała opisać Maksa dwoma słowami użyłabym dokładnie tych dwóch: GENIALNY MANIPULATOR, nic dodać nic ująć. Taka jest prawda. Maks jest niesamowitym manipulatorem, a wiem to z całkowitą pewnością, b o tylko ja dostrzegam te manipulacje. Wszyscy chodzą mu jak w zegareczku, nikt się nie sprzeciwia, a gdy coś nie funkcjonuje tak jakby tego oczekiwał, zaraz to naprawia. Można powiedzieć, że jestem jedynym mankamentem jego środowiska, ale nie zamierzam się zmieniać tylko dla jego uciechy. Zebrał już swoją świtę, tzw. elitę, czyli najpopularniejszych ludzi z każdej klasy. Wielu chciałoby się tam dostać, ale tylko wybrani przez Maksa będą uczestniczyć w jego życiu. To nie on musi się starać, ale oni. Najlepsze było to jak nową dziewczynę w szkole szybko osaczył. Oczywiście uległa jego urokowi, oddała się mu i jest w elitce. To jest chyba najbardziej obrzydliwe w całej tej grupie, każdy sypia z każdym. Serio wymieniają się jak w jakiejś pierdolonej telenoweli jak "Moda Na Sukces" czy coś. Może rodzice mnie źle wychowali i będę zrzędzić jak jakaś przedpotopowa baba, ale jak można się tak puszczać? Jestem w stanie zrozumieć jeszcze pary i singli, ale dziewczyny,  które są w związku, a sypiają z innymi facetami, bo "impreza była" to jest dla mnie nie do pojęcia. A to wszystko stworzył Maks. Jak można kochać takiego człowieka? A jednak można. Może to moja głupia wiara w dobro człowieka, albo cokolwiek innego, ale wierzę, że on gdzieś tam w środku jest naprawdę dobrym człowiekiem. Może kiedyś zrezygnuje z czegoś takiego?

***

Jest już ciemno. To ognisko na zakończenie roku było dobrym pomysłem. Specjalnie zaprosiłem tu tego Arka i Wiktora, należy wytłumaczyć im parę spraw, a tak naprawdę to jedną, o której wiedzą wszyscy, a przynajmniej mi się tak wydawało. Widać informacja: N ie ruszać Agnieszki!, nie podziałała. Ale dzisiaj mam dobry humor, więc chłopaki obiją tylko tego zasrańca, Arka, żeby zapamiętał raz, a dobrze. Jeśli nie może być moja to nie będzie nikogo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz