Instagram Tweetnij

czwartek, 22 sierpnia 2013

Little big suprise

Przenikliwy dźwięk budzika ledwo do mnie dotarł. W pierwszym momencie po przebudzeniu zastanawiałam się, dlaczego mam tak cholernie ciężką głowę, aż wspomnienia poprzedniego dnia we mnie uderzyły. Powrót Maksa, przyjazd Bartka i mój pierwszy raz, odwiedziny Maksa, później telefon z pożegnaniami od Bartka. Właśnie! Zerwałam się jak szalona z łóżka i podbiegłam do radia, które załączyło się razem z budzikiem. Była 5:50, czyli zdążę. Zaczęłam szykować ubrania i bieliznę, podśpiewując z Bridgit Mendler "Ready Or Not". Może nie jest to piosenkarka super rangi, ale lubię jej piosenki. Po prysznicu, ogarnięciu włosów i twarzy założyłam soczewki, ubrałam się i poszłam zrobić sobie coś na szybkie śniadanie. Po zjedzeniu tostów z serem i wypiciu soku pomarańczowego, poszłam obudzić mamę i brata.
- Mamo, wstawaj jest w pół do siódmej, a ja wychodzę....- powiedziałam delikatnym głosem.
- Co?!? Gdzie wychodzisz? Przecież was zawiozę... - zerwała się z pod kołdry jak poparzona i spojrzała na mnie, już siedząc na łóżku.
- Nie spokojnie wrócę za jakieś czterdzieści minut. Idę pożegnać się z Bartkiem, bo dzisiaj wraca do Spały. - powiedziałam, dając jej buziaka w policzek i uśmiechnęłam się do niej wychodząc.
Przeszłam to kilka ulic, myśląc o tym, co zaszło wczoraj. Powinnam mówić Bartkowi, że był u mnie Maks wczoraj? Czy może nie jest to istotne tak jak mi się wydaje i zwyczajnie przesadzam? No, dobra, ale jak się dowie, że Maks u mnie był i mu nic o tym nie powiedziałam, będzie miał dziko głupie myśli. Stanęłam przed jego drzwiami i zapukałam.
- Chwileczkę! - usłyszałam zza drzwi głos mojego chłopaka. Poczekałam tą chwileczkę, aż otworzył mi zdziwiony drzwi. Uśmiechnęłam się do niego.
- Mówiłam ci, że mnie zobaczysz rankiem. Wprawdzie nie tak jak mówiłeś, ale staram się, choć w części spełnić twoje marzenie. - powiedziałam, wchodząc i całując go przelotnie. Uśmiechnął się szeroko i zamknął za mną drzwi. Przeszłam do kuchni i zauważyłam już spakowany plecak i inne rzeczy. Westchnęłam.
- Musisz już jechać, prawda? - spytałam.
- Przecież wiesz, że tak. - powiedział, zachodząc mnie od tyłu i przytulając. Oparł swoją ogoloną już brodę tuz przy mojej szyi. - Chociaż wolałbym zostać. Ale pomyśl, będę tam tylko do momentu, w którym ogłoszą skład na Uniwersjadę i wrócę. - powiedział i pocałował mnie w szyję. Puścił mnie i ruszył w stronę butów i zaczął je zakładać.
- A co jak będziesz na tej liście?
Spojrzał na mnie zrezygnowanym, ironicznym wzrokiem.
- Serio? Myślisz, że mnie wybiorą? Proszę Cię... - powiedział, wiążąc buty.
Podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach, objęłam go.
- Myślę, że mój chłopak jest genialny w tym, co robi i wkrótce wszyscy to zauważą. - powiedziałam i pocałowałam go w usta. Przytulił mnie mocniej do siebie.
- Kocham Cię... - wyszeptał mi we włosy, a mi w gardle stanęła ogromna kula. Mam powiedzieć to samo? A co jeśli nie jestem gotowa, żeby to powiedzieć? Udawać, że nie słyszałam? Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i ponownie go pocałowałam delikatnie.
- Chodź. Ty musisz się już zapakować, a ja zaraz muszę lecieć do szkoły. - stwierdziłam i lekko pociągnęłam go za dłoń, po tym jak wydostałam się z jego objęć. Myślałam, że pójdzie za mną, ale on przyciągnął mnie z powrotem do siebie, spojrzał na mnie poważnie.
- Aga. Chciałbym coś od ciebie usłyszeć...
- Och, no dobra. Jesteś najprzystojniejszym siatkarzem w kraju... - powiedziałam, przewracając oczami i szczerząc się do niego jak jakaś hotka (którą nie jestem, a on nie jest na tyle znany, żeby z nimi obcować).
- Tylko w kraju? - popatrzył na mnie z drwiącą i udawaną zazdrością. Wybuchliśmy razem śmiechem i wyszliśmy przed dom. Wspólnie zapakowaliśmy go do jego audi.
- Boże... - westchnął zaczesując palcami włosy do tyłu, a ja tylko uniosłam pytająco prawą brew. - Już za tobą tęsknię. - powiedział, pokazując swoją kolekcję białych zębów.
- Oooo... Skarbie, ja za tobą też. - podeszłam do niego i dałam mu całusa, po czym wtuliłam się w niego.
- Aguś? - szepnął w moje włosy.
- Hmm? - wymruczałam w jego klatkę piersiową. Nie chciałam go wypuszczać z rąk. Nie chciałam, żeby gdziekolwiek jechał. Szczególnie teraz, gdy wszystko jest we mnie takie niestabilne, kiedy nie umiem już zwierzać się dziewczynom i jeszcze teksty i sugestie wychowawczyni, nie mówiąc o Maksie. Nawet nie wiedziałam, kiedy łzy pociekły mi z oczu. Nie powinnam mu tego robić tuż przed wyjazdem.
- Hej, spójrz na mnie kochanie. - poprosił, unosząc lekko moją brodę i ocierając moje łzy. - Co się dzieje? Chodzi o wczoraj? Skrzywdziłem cię? Powiedz mi, hej…
- Nie... - odpowiedziałam, lekko śmiejąc się. - Co ty wygadujesz? Po prostu nie wiem jak ja tutaj przetrwam bez ciebie. - stwierdziłam, już samodzielnie osuszając swoje policzki. Przyciągnął mnie do siebie i spojrzał w oczy, w których znalazł potwierdzenie moich słów. Pocałował mnie w policzek i przytulił jeszcze przez chwilę. - A tak poza tym, wczoraj było idealnie. - wyszeptałam w jego szyję, na co on się roześmiał. Uśmiechnęłam się do niego niepewnie, a on spojrzał na mnie poważnie.
- Skoro mówisz, że będzie ci tak ciężko...- zaczął i lekko westchnął. Widziałam, że nie wie jak dobrać słowa. - W sumie nie tak chciałem to powiedzieć, źle zacząłem. Chodzi o to... To znaczy wiem, że jest trochę za wcześnie i powinienem spytać o to za jakiś rok albo więcej, dlatego też chcę wiedzieć czy będziesz, chociaż z tego korzystać. Bo wiesz dowiedziałem się od rodziców, że zostają na tej działce już na stałe i mi oddali ten dom. I dlatego też mam dla ciebie to. - powiedział, jąkając się i na koniec wyciągnął pęk kluczy z breloczkiem z moim imieniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz