W piątkę weszliśmy do tego ogromnego klubu, w sensie ja, Nora i
jej chłopak, no i Kawa z Papierem. Podszedł do nas Marek, złożyliśmy pobieżnie
życzenia i wręczyliśmy prezenty. Rozejrzałam się nerwowo po klubie, co
oczywiście spostrzegł.
- Coś się stało? Czegoś szukasz? a może
kogoś? - spytał, chyba troszkę zmartwiony. Czemu to akurat on musiał się
zaprzyjaźnić z Bartkiem z całej mojej klasy? Nie było, co ukrywać...
- Jest już Maks?- wypaliłam zdenerwowanym
głosem. Ściągnął brwi i odwrócił ode mnie wzrok podirytowanym.
- Jeszcze nie przyszedł.- powiedział
chłodno.
- Mogę mieć prośbę? - spytałam słodko, po
tym jak mi ulżyło. Zdziwił się i chyba jakby oburzył, podniósł tylko brwi w
pytającym geście.- Jak przyjdzie i by pytał o mnie.... - mówiłam lekko kiwając
głową. - to nie mów mu gdzie jestem, wolałabym go unikać dzisiaj, okej? -
spytałam. Zaskoczyła mnie jego zdumiona mina, jakby spodziewał się czego
innego, uśmiechnął się do mnie szeroko i objął ramieniem w pasie, prowadząc do
baru.
- Oczywiście! - stwierdził bardzo
zadowolony, po czym zwrócił się do barmana. - Dla tej pani drinki, wszelakie,
na mój koszt, dobra?!- powiedział, a barman tylko skinął głową lekko
niezadowolony, wiedział, że oboje jesteśmy niepełnoletni...
Zaskoczona, lekko pisnęłam z radości, że
upiję się za darmo i rzuciłam się na szyje Markowi.
- Dziękuję- wykrzyczałam mu do ucha, bo
właśnie w tym momencie Dj zaczął grać.
- Chodź zatańczymy. - stwierdził tylko i
pociągnął mnie za rękę. Do tej pory zupełnie zgubiłam towarzystwo, z którym
przyszłam, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Po pierwszym kawałku Marek
mnie opuścił, ale wylądowałam koło Kamila i Łukasza, było spoko... Po jakiejś
półtorej godzinie picia i tańczenia, przyszła pora na pasowanie, dopiero wtedy
zauważyłam Maksa, który obściskiwał się z Hanką. Nie pomyślałam, że mnie to tak
zaboli. Z odrętwienia obudził mnie Kamil, podając mi pas. Marek spojrzał na
mnie swoimi szklanym oczami. Od urodzin takiego Pawła z gimnazjum, jestem
osobą, która kończy wszystkie pasowania, podobno biję mocniej od wszystkich
innych. A teraz byłam wściekła na ten ból, który poczułam, widząc Maksa z
Hanką. Przez całe pasowanie trzymałam Marka za rękę, a teraz przyszła pora na
ostatni pas, czyli mój. Ścisnęłam lekko jego dłoń w lekko pocieszającym geście,
uśmiechnęłam się podobnie i ruszyłam za niego. Stanęłam w rozkroku, złapałam
pas obiema rękami i spojrzałam raz jeszcze w stronę gdzie widziałam ich
ostatnio. Nie było ich tam już, ale ja bez przerwy miałam tą scenę przed
oczami. Uniosłam pas nad swoje ramię i zamachnęłam się mocno, to chyba było
najmocniejsze uderzenie w historii. Lnianie spodnie Marka rozcięły się w tym
miejscu, ale nie zauważyłam tego, wokół mnie była cisza, pustka. Półprzytomna
oddałam pas Kamilowi i wyszłam na patio. Usiadłam na klombie i zapaliłam
papierosa. Nawet nie zauważyłam, kiedy obok mnie usiadła Inga i mnie objęła,
nie zauważyłam, że łzy mi ciekły po policzkach. Kiedy mnie przytuliła
rozkleiłam się zupełnie. Nie umiałam nad sobą zapanować.
- Już spokojnie... - mówiła, głaszcząc
mnie pogłowie.
Po pięciu minutach uspokoiłam się i
odchyliłam do tyłu, otarłam policzki, dziękując Bogu za to, że zrobiłam
wodoodporny makijaż. Przyjrzałam się jej, nic się nie zmieniła, poza tym, że
bardzo schudła, teraz była szczuplejsza ode mnie.
- Inga...- wyszeptałam. Uśmiechnęła się
lekko. A ja znowu zaczęłam chlipieć. - Tak za tobą tęskniłam. - powiedziałam,
płacząc i rzucając się, żeby znowu ją przytulić.
- Ja za tobą też. - wymamrotała.
Rozmawiałyśmy dużo, prawie przez cały
wieczór, nadrobiłyśmy zaległości, chociaż obie miałyśmy poczucie, że za mało
jeszcze się dowiedziałyśmy. Wiedziała, w jakiej sytuacji się znalazłam i o
moich uczuciach. Wiedziałam, że znalazła sobie kogoś, ale przyjechała tu sama.
Przeniosłyśmy się do baru i piłyśmy czystą wódkę przez dobrą godzinę, po czym
zachciało się nam tańczyć. Parkiet był pełny, więc szybko się zgubiłam i już
nie zobaczyłam jej więcej tego dnia. Nie przeszkadzało mi, że tańczę sama,
byłam pijana, więc niewiele mi przeszkadzało.
Nagle poczułam gorąco i ogromny żar pod
brzuchem, ale tańczyłam dalej z przymkniętymi oczyma, rozkoszując się tym
gorącem. Wydawałoby się, że dopiero wieki później poczułam, jak ktoś mnie
obejmuje i łączy się ze mną w tym żarzącym tańcu. Zrobiło się jeszcze cieplej,
a moja kobiecość domagała się, pulsując, tego gorąca tylko w jednym miejscu.
Odwróciłam się, żeby objąć osobę, z którą tańczę i zobaczyć, kim jest, choć tak
naprawdę mało mnie to obchodziło. Spojrzałam w oczy Maksa, a on tylko pochylił
się i złączył nas w upragnionym, namiętnym pocałunku. I tak tańczyliśmy
przylepieni do ciebie całymi ciałami, nie zwracając uwagi na wszystko inne.
Byłam tylko ja i on i moje ogromne zmęczenie. Pewnie, dlatego nie pamiętam co
się działo dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz