Tak dawno już nie słyszała tego dźwięku, że niemal o nim zapomniała, ale on nie zapomniał o niej. Spóźnij się w prawdzie jakieś pięć minut, ale nie zapomniał.
Chciał znów ją przytulić i już nigdy nie puścić. Nie widzieli się dwa tygodnie, ale wczorajsza rozmowa niezwykle dała mu do myślenia. Za nic nie chciał stracić Agnieszki. Ale jej ostatnie rozmowy z nim były zbyt chłodne, jakby nie widzieli się z cztery miesiące, co najmniej, a nie dwa tygodnie. Miał nadzieję, że to tylko jeden z jej gorszych dni, ale czuł, że to nie prawda.
Spóźnił się pięć minut, więc gdy już był na parkingu przed jej szkołą tłum powoli się rozchodził. Wjeżdżając minął samochód tego chłopaka, którego poznał dnia, gdy chciał zrobić Agnieszce niespodziankę. Bartek i Maks zmierzyli się spojrzeniami.
Bartek nie umiał określić tego faceta, miał się, czym przejmować czy mógł go zignorować? Tego nie wiedział i zaczynało go to martwić. Agnieszka patrzyła na Maksa w sposób, jaki patrzą alergicy na czekoladę. Wiedzą, że mogą umrzeć, ale i tak chcą spróbować. I to chyba najbardziej denerwowało Bartka. Wiedział, że nic nie może na to poradzić, ale za żadne skarby nie chciał jej stracić.
Jednakże najważniejsze pytanie to, czy ten przeklęty gościu jest zainteresowany Agą bardziej niż przeciętny facet, z którym chodzi do jednej klasy. Jeśli tak, to czy ma jakieś szanse. A jeśli nie, to czy Agnieszka coś czuje do tamtego. Myśli o niej i Maksie rozsadzały czaszkę Bartkowi. Ledwo zauważył, że znajomi Agi są jeszcze przed szkołą.
Ewa Kawa do niego pomachała. Zatrzymał motor koło nich i zdjął kask. Uśmiechnął się najlepiej jak umiał. Nic na to nie mógł poradzić, uwielbiał, gdy podobał się dziewczynom, nawet one nie musiały podobać się jemu. W sumie nigdy się nie podobały, Aga była pierwszą, na którą tak naprawdę zwrócił uwagę. Jego poprzednie dwa dłuższe związki polegały jedynie na podobnych zainteresowaniach i wyglądzie. Gdy spotkał się z tymi dziewczynami jakieś dwa miesiące temu, czyli podczas związku z Agą, nie mógł uwierzyć, że wytrzymał z którąkolwiek dłużej niż pięć minut gadania. Agnieszka była inna. Oczywiście była piękna i urocza. Ale zakochał się w jej głosie i spojrzeniu, nad którym nie umiała panować. Ta mieszanka szyderstwa, drwiny i potępienia była zniewalająca.
Pamiętał dokładnie chwilę, w której zorientował się, że Agnieszka istnieje. To był koniec pierwszego miesiąca rozgrywek drugoligowych. Mecz z ważnym przeciwnikiem i konieczność najwyższej koncentracji. Był w pierwszej szóstce zespołu. Zawodników przedstawił już ostatni raz w tym sezonie prezes klubu, w którym Bartek grał na przyjęciu. Następnym razem miała to robić już Aga. Ale już tego dnia prezes postanowił przekazać jej pałeczkę i pozwolił podawać wyniki przez mikrofon, oraz nazwiska przy zagrywce oraz inne tego typu sprawy związane z komentatorstwem sportowym. Chyba można to tak nazwać. W każdym razie zawodnicy obu drużyn wyszli już na boisko, sędziowie sprawdzili ustawienia, zagrywkę miała drużyna przeciwna i w tedy po raz pierwszy usłyszał jej głos.
- Mecz rozpocznie zespół z Rzeczycy, na zagrywce środkowy zespołu Michał Krymarys. – popłynęło przez głośniki, a Bartek zamarł i mógł jedynie się wpatrywać we właścicielkę tego cudu. Był tak osłupiały, że nie usłyszał gwizdka, po którym rozpoczął się mecz i poleciała pierwsza zagrywka. Nawet piłki nie zauważył, pewnie właśnie, dlatego dostał prosto w głowę i nawet się nie bronił. Co jak co, ale krzyk trenera Florczyka niemal od razu go obudził, choć zdezorientowany spojrzał na niego nieobecnym spojrzeniem, gdy tamten jeszcze krzyczał. Od razu zdjął go z boiska i posłał na ławkę, nadal wykrzykując coś o ważnych momentach i skupieniu potrzebnym do wygranej tego meczu. Bartek prawie go nie słuchał, wiedział, że lepiej się nie odzywać i przeprosić za pięć minut, niż odezwać się teraz i siedzieć w kwadracie przez pół sezonu. Spojrzał wtedy na tą dziewczynę przy pulpicie sędziowskim i przyjrzał się jej dokładniej. Gdy tylko na niego spojrzała, posłał jej swój najlepszy uśmiech, który, miał nadzieję, odwzajemni. Nie zrobiła tego, posłała mu tylko swoje spojrzenie z rodzaju „Jesteś idiotą.” i z powrotem przyglądała się meczowi. Ale już po pięciu sekundach na jej twarzy wykwitł rumieniec i przepiękny uśmiech. Zerknęła na niego, a gdy zorientowała się, że on wciąż jej się przygląda, szybko odwróciła wzrok, rumieniąc się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe. Bartek uśmiechnął się szeroko, pewny, że i ona zapamięta go na dłużej niż innych chłopaków. Musiał się jeszcze dowiedzieć, kim ona jest…
Ewie zawsze miękły kolana, gdy w okolicy pojawiał się tego typu uśmiech, więc przez chwilę nie wiedziała jak się mówi. Piotrek i Nora zdążyli się już przywitać z Bartkiem, kiedy ona w końcu wykrztusiła coś na powitanie. Uśmiechnęła się do niego i jak najszybciej przytuliła do Papiera, żeby się nie zapomnieć. Może ich układ nie był idealny, ale Kawa nie chciała skrzywdzić Piotrka, mimo wszystko wiele dla niej znaczył.
- Gdzie jest Aga?- spytał prosto z mostu Bartek.
Cała trójka popatrzyła na siebie zakłopotana. Co mieli mu powiedzieć? Czy powinni mu mówić? Nie będzie lepiej jak wszystko wytłumaczy mu Aga? Dziewczynom myśli się jedynie piętrzyły i nie wiedziały, co mają robić, aby nie skłamać i nie zdradzić przyjaciółki. Z wybawieniem przyszedł im Papier.
- Poszła w tamtą stronę, między blokami. Nie była w najlepszym stanie, lepiej, żebyś ją znalazł, zanim Maks to zrobi, bo chyba właśnie, dlatego tak szybko wyjechał.- mówił szybko podenerwowany, bo wolał, żeby to Aga wszystko wyjaśniła Bartkowi, a nie on. Poza tym Piotrek sam nie wiedział, o co poszło Maksowi i Agnieszce, ale nigdy nie słyszał jeszcze jej tak zdenerwowanej, rzucającej takim słownictwem publicznie.
- Dlaczego nie została z wami? – spytał Bartek.- I dlaczego Maks miał by za nią gonić?- co raz bardziej podnosił głos i mrużył oczy.
Piotrek jedynie wzruszył ramionami, a dziewczyny unikały jego wzroku. Papier westchnął ciężko.
- Mówię ci stary ty lepiej ją znajdź i pogadajcie uczciwie, bo może być niewesoło…- stwierdził już tylko mocno zirytowanym głosem. – Znając ją będzie na jakiejś ławce, czy coś…
- Wiem.- rzucił Bartek i szybko założył kask. Jeszcze nigdy nie był tak zdenerwowany, przerażony i wkurzony na Agę. Gdzie ona jest? Co się stało? I dlaczego nawet nie odbiera komórki?
Właśnie mijał jakiś plac zabaw na osiedlu z domkami szeregowymi, gdy ją zauważył. Huśtała się na huśtawce, zupełnie beztroska i zadowolona z życia, ciesząc się wiatrem wkoło niej. Zatrzymał się przed furtką i zdjął kask, wydawała się zupełnie go nie zauważać. Zgasił silnik i wszedł na plac. Powoli podszedł do huśtawki, stanął z boku i przyglądał się jej. Miała zamknięte oczy, uśmiech na twarzy i zaschnięte już łzy na policzkach.
Gdy tylko przystanął, wyczuła czyjś wzrok na sobie, przestała się huśtać i otworzyła oczy. Spojrzała prosto w oczy Bartka i momentalnie wysunęła stopę, aby zatrzymać się od razu. Stanęła i spojrzała jeszcze raz w jego przepastne niebieskie oczy.
- Cześć…- powiedziała cichym głosem, jakby jej ulżyło. Posłała mu uśmiech wyrażający olbrzymią ulgę i szczęście. Ujął jej dłoń i poprowadził do siebie. Przytulił ją do siebie. Tak bardzo za nią tęsknił, tak się bał, że ją stracił. Ale jej zachowanie zaprzeczało wszystkim jego obawom, niemalże zapomniał o uwagach Piotra pięć minut temu. Najważniejsze było to, że trzymał ją w swoich ramionach.
Agnieszka westchnęła głęboko i wciągnęła tak znajomy sobie zapach, dzięki, któremu czuła się zupełnie bezpiecznie i na miejscu.
Bartek przesunął dłonią po policzku Agnieszki, ocierając wyschnięte już łzy i delikatnie ją pocałował. Dziewczyna zarzuciła mu ręce za szyję i przyciągnęła go mocniej do siebie, nigdy nie czuł od niej takiej tęsknoty i pragnienia, jak dziś. Przytulił ją do siebie mocniej, gdy zdyszani lekko się odsunęli od siebie.
- Jak się czujesz?- wyszeptał w jej włosy, ciągle trzymając ją jak najbliżej siebie.
- Teraz już dobrze, na swoim miejscu. – wyszeptała. Lekko odchrząknęła i spojrzała głęboko w jego oczy.- Jestem dokładnie tam, gdzie powinnam i pragnę być. – powiedziała, akcentując każde słowo.
Bartek jedynie przytulił ją jeszcze mocniej, widząc szczerość i czułość w jej oczach.
Trzymał ją tak może parę sekund, gdy poczuł jak Agnieszka lekko się trzęsie od śmiechu.
- Ja też się za tobą stęskniłam, skarbie, ale zaraz mnie udusisz…- wydusiła, ledwo łapiąc oddech przez śmiech i jego silny uścisk.
Wypuścił ją z objęć, ale dalej trzymał ją za rękę. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Jedźmy już do domu…- poprosiła i zaczęli iść w stronę motoru. Bartek pomógł jej wsiąść na motor i założyć kask, usiadł za kierownicą i poczuł jak Agnieszka delikatnie się do niego przysunęła i przytuliła, żeby się przytrzymać podczas jazdy. Tak tęsknił za tym uczuciem.
Uśmiechnięty założył swój kask, uruchomił silnik i odjechali w stronę Amsterfamu.